Minęło kilka dni, dosłownie. Tak się bałam, że wszystko wróci, że ja wrócę do punktu wyjścia. Cóż...Nic bardziej mylnego. Na szczęście. Po pierwszym spotkaniu, które tak przeżywałam i uważałam, że wszystko jest jak dawniej została dziura. Wszystko, wszystko, wszystko, wszystko. Się wypaliło.
M. pisze do mnie codziennie z propozycją spotkania, pogadania, powspominania. Jak to zawsze. Snuje domysły jakobym nie chciała się z nim widzieć, była obrażona, urażona etc. Ja? Skądże snowu! Jestem po prostu...znudzona. I to też dzisiaj rano mu napisałam. Niech z tym żyję. Nie będę go okłamywała i karmiła kolejnymi pretekstami i wymówkami. Po prostu nie. Bez konkretnego powodu. Nie czuję nic, kompletnie. I wiecie co? Jestem tak kurewsko z tego z a d o w o l o n a, że nie macie pojęcia. Cieszę się. Bo poznałam chłopaka. Nie zakochałam się, nie zauroczyłam. Po prostu mi na nim zależy. Bez motylków w brzuchu, codziennego strojenia się przed szkołą i całego tego tandetnego kramu. Jak go widzę to się śmieje, zajebiście mi się z nim gada. Jest mądry, żywiołowy, ma zajebiste loki i świetnie się dogadujemy. To wszystko. Na razie. Poza tym tymczasowo wkleiłam bloga na blogspota. W komentarzach wpisujcie po prostu adresy swoich blogów. Co o tym sądzicie? I tak w ogóle czeeeeść!^^ Jak długi weekend, kochane?<;
za oknem -5. nie kocham Cię już.
uwaga! ludzie z myloga- żeby móc tutaj komentować z Waszych blogów w tym suwaczku, który jest po lewej stronie od 'Komentarz jako' klikacie nazwa/adres URL, wpisujecie swoje blogi i gotowe<;