niedziela, 30 października 2011

mru mru.

Minęło kilka dni, dosłownie. Tak się bałam, że wszystko wróci, że ja wrócę do punktu wyjścia. Cóż...Nic bardziej mylnego. Na szczęście. Po pierwszym spotkaniu, które tak przeżywałam i uważałam, że wszystko jest jak dawniej została dziura. Wszystko, wszystko, wszystko, wszystko. Się wypaliło.
M. pisze do mnie codziennie z propozycją spotkania, pogadania, powspominania. Jak to zawsze. Snuje domysły jakobym nie chciała się z nim widzieć, była obrażona, urażona etc. Ja? Skądże snowu! Jestem po prostu...znudzona. I to też dzisiaj rano mu napisałam. Niech z tym żyję. Nie będę go okłamywała i karmiła kolejnymi pretekstami i wymówkami. Po prostu nie. Bez konkretnego powodu. Nie czuję nic, kompletnie. I wiecie co? Jestem tak kurewsko z tego z a d o w o l o n a, że nie macie pojęcia. Cieszę się. Bo poznałam chłopaka. Nie zakochałam się, nie zauroczyłam. Po prostu mi na nim zależy. Bez motylków w brzuchu, codziennego strojenia się przed szkołą i całego tego tandetnego kramu. Jak go widzę to się śmieje, zajebiście mi się z nim gada. Jest mądry, żywiołowy, ma zajebiste loki i świetnie się dogadujemy. To wszystko. Na razie
Poza tym tymczasowo wkleiłam bloga na blogspota. W komentarzach wpisujcie po prostu adresy swoich blogów. Co o tym sądzicie? I tak w ogóle czeeeeść!^^ Jak długi weekend, kochane?<;

                                                                                    za oknem -5. nie kocham Cię już.






uwaga! ludzie z myloga- żeby móc tutaj komentować z Waszych blogów w tym suwaczku, który jest po lewej stronie od 'Komentarz jako' klikacie nazwa/adres URL, wpisujecie swoje blogi i gotowe<;