Chłopak, z którym byłam w tym roku ciągle coś dla mnie znaczy, zerwałam z nim z prostego powodu- nie kochałam go, podczas kiedy on zapewniał mnie o tym na każdym kroku. Nie wiem, może popełniłam błąd, ale stwierdziłam, że nie mogę być z kimś do kogo nie czuję wystarczająco dużo, bo im dłużej by to trwało, tym bardziej jego by to raniło. Wszystko było dobrze miesiąc, dwa po tym jak z nim skończyłam, ale wspólna szkoła, klasa i ławka, raczej nie pozwoliła nam zapomnieć. Dodatkowo fakt, że najpierw połączyła mnie z nim przyjaźń i dziwna więź, też nie pomaga w podjęciu racjonalnej decyzji. A on kazał mi ją ostatecznie podjąć po powrocie z rekolekcji. Super. Najgorsze jest to, że oprócz tego jednego K, jest jeszcze G i P! Nie gram na kilka frontów, ale z G rozmawiam od dłuższego czasu, trochę się spotykaliśmy, ale nasza znajomość niestety opiera się głównie na esemesowaniu. Tak, wiem co mi powiecie- pieprzyć go. I pewnie tak zrobię, skoro koleś nie jest na tyle dojrzały, żeby spotykać się twarzą w twarz częściej niż raz na dwa tygodnie. Co do P- jeżeli miałabym ideał, on by nim był. Naprawdę, odnalazłam w nim wszystkie cechy (wady i zalety!), które lubię w chłopakach (tak, można lubić wady, chyba nie jestem dziwna?). Do tego on sam zainteresował się spotkaniami, mieszkamy od siebie kawałek, więc również piszemy, ale na szczęście o to byśmy mieli stały kontakt on też się troszczy, więc nie czuję się jakbym go nagabywała czy coś w tym rodzaju. Pierwszy odpowiedzialny i określony facet. Szkoda tylko, że wybory często są ciężkie i to co mówi rozum, nie zawsze idzie w parze z porywami serca.
Jak widzicie, "szalone życie nastolatki" wiruje w te wakacje. Mam milion problemów i z żadnym z nich nie potrafię sobie w pełni poradzić. To wszystko przez te decyzje. Nigdy nie byłam dobra w dokonywaniu wyborów. Może jakieś rady?
A jak u Was? Jak pierwszy miesiąc wakacji? A jak zapatrujecie się na drugi?
Twoje relacje z matką nie poprawią się z dnia na dzień, ale jestem pewna, że uda wam się w końcu dogadać, przynajmniej w minimalnym stopniu.
OdpowiedzUsuńEch, faceci! Przynajmniej masz w czym wybierać ;p Ja niestety od 3 lat stoje w tym temacie w miejscu.
heh widze nie tylko u mnie kłotnie i problemy ostatnio xd
OdpowiedzUsuńbedzie dobrze, nie ma tego złego.
a co do tego ostatniego kolesia, to moze wlasnie on?:)
'i nigdy nie każ mi wybierać, bo jeszcze wybiorę źle...'
biorę od 6 lat, dożylnie od 0,5 roku.
OdpowiedzUsuńczy mogę z tego wyjść? dobre pytanie.
aktualnie próbuję brać w pewnych odstępach czasu. kiedyś to było raz na tydzień, dzisiaj mija 12 dzień jak jestem trzeźwa. dociągnę pewnie do 14-15, uwalę się do nieprzytomności i od nowa, ale tym razem dłużej.
studiować będę technologię chemiczną, jak na narkomankę przystało. stwierdziłam, że medycyny i farmacji to po prostu nie wypada (tak z czystego poczucia moralności), mimo że się na nie dostałam.
pamiętam czasy, kiedy miałam podobne problemy do Twoich, tęsknię trochę za nimi ;x
pozdrawiam.
pogoda tak! calutki tydzien sloneczko! < 3
OdpowiedzUsuńWiesz, Bozia nie rozwiąże Twoich problemów. Tak naprawdę nie rozwiąże ich nikt i nic, bo starego psa nie nauczysz starych sztuczek - Twoja matka się nie zmieni, bo jest święcie przekonana o swojej nieomylności. I nic na to nie poradzisz.
OdpowiedzUsuńBardzo przykro mi z powodu zerwania kontaktów z siostrą - na szczęście jesteście jeszcze o tyle młode i o tyle niezapatrzone w siebie, że może jeszcze uda wam się to wszystko uratować.
Wiesz, ja przez bardzo długi czas miałam w domu podobną sytuację, po tym, jak tato zniknął. Było nie do wytrzymania - do końca życia będę miała w głowie takie obrazy, o których nie opowiem nigdy nikomu - ale z biegiem czasu wszystko uległo poprawie. Ja naprawdę zaczęłam mieć w dupie jej zdanie, wyjechałam na studia, znalazłam faceta. Jest lepiej. Nadal mnie wkurwia i czasami mam ochotę wziąć ją za kudły i wyjebać łbem o ścianę, ale nauczyłam się tłumić to w sobie i zajmować sobie głowę ważniejszymi sprawami niż jej osoba.
A poza tym... Nie musisz kogoś kochać, by z nim być. :D Spoko looko, faceta jeszcze będziesz mieć. I nawet nie będziesz wiedzieć, jak to się stanie. :P Pozdrawiam :)
Cześć ! Bardzo się cieszę, że u Ciebie się co raz bardziej układa. A co do facetów. Hm, ciężko doradzić. Ja osobiście uwielbiam oba stany zarówno bycia 'wolną' jak i 'zajętą'. Czasem jednak ten drugi stan mi o wiele bardziej odpowiada, szczególnie teraz kiedy mam cudownego chłopaka :) Może warto zaryzykować ? Co masz do stracenia ? Chyba nic. Pozdrawiam cieplutko !
OdpowiedzUsuńmoj chlopak mi to ciagle powtarza i w sumie te slowa dzialaja. oczywiscie, ze tak jest wystarczy machnac reka i isc w swoja strone.
OdpowiedzUsuńszczerze powiedziawszy wiem teraz po poznaniu paru osob, ze tak naprawde przychodze do domu o 22, to nie jest zraszna rzecza do tego co ludzie przechodza.